sobota, 30 czerwca 2012

Znalazłam pracę :) + parę wpomnień z EURO

Mam parę dobrych wieści... Moje poszukiwania pracy zakończyły się :) Nie spodziewałam się, że tak szybko, bo w zasadzie dopiero zaczęłam jej szukać :) We wtorek i czwartek byłam na dniach próbnych w firmie, o której pisałam. We wtorek było to krótkie szkolenie, zobaczyłam jak wygląda praca, dostałam materiały do domu, aby mieć jakąś merytoryczną wiedzę i się przygotować. W czwartek natomiast sama już musiałam spróbować swoich sił :) Musiałam wykonać kilkanaście telefonów, aby umówić handlowców na spotkania. Na początku strasznie się stresowałam, bo jest to typowe B2B, czyli rozmowy z firmami, a nie klientami indywidualnymi. Ale jakoś poszło. No i wczoraj dowiedziałam się, że mnie przyjęli. Naprawdę strasznie się cieszę! Będę pracować od poniedziałku do piątku, na pół etatu. Czyli to dokładnie to, czego szukałam. Zaczynam od poniedziałku :)

Dzisiaj z kolei zakończyłam mój miesięczny "orendżowy" staż, w którym miałam okazję pracować z kibicami:) Atmosfera była super, naprawdę fajne doświadczenie i pewnie pomogło trochę w znalezieniu obecnej pracy, już w innej firmie. Na koniec kilka zdjęć z kibicami, które miałam okazję zrobić sobie podczas mistrzostw. Najfajniejsi byli kibice z Hiszpanii, Grecji i Chorwacji – naprawdę świetnie się bawili i byli bardzo sympatyczni. A największym zaskoczeniem byli kibice, którzy przyjechali do Polski aż z Indonezji, aby obejrzeć kilka meczów - że też chciało im się jechać taki kawał drogi!

Z góry tylko uprzedzam, że na fotkach jestem trochę nieogarnięta, podczas takiej pracy niestety nie ma czasu na poprawienie makijażu czy fryzury :D

 Kibice z Indonezji, naprawdę weseli :)

 Z Hiszpanami przed meczem Hiszpania-Włochy.

 "Atak" hiszpańskich kibiców :)

I z pewnym Grekiem :)

Życzę Wam udanego w weekendu, a w następnej notce przedstawię Wam recenzję 2 tuszów do rzęs. Pozdrowienia!

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Już po pierwszej rozmowie + zakupy

Witam Was kochane bardzo serdecznie w pierwszy poniedziałek tego lata:)
W nawiązaniu do poprzedniej notki – dziękuję za wszelkie rady i sugestie dotyczące pracy. Ostatecznie postanowiłam nie iść na rozmowę o pracę na recepcji, zdecydowałam szukać czegoś bardziej w mojej dziedzinie, dlatego z rana do nich zadzwoniłam, że odwołuję i się nie zjawię :P
Ale na tej drugiej rozmowie w firmie byłam :) Jakoś poszło, ale wiadomo – stres zawsze jest. W każdym razie zaproponowali mi kilka godzin próbnych, więc będę mogła zobaczyć, czy praca mi będzie odpowiadała, a oni oczywiście wtedy zdecydują, czy mnie wybiorą czy też nie. Podobno mają jeszcze 5 kandydatów a docelowo chcą zatrudnić dwóch... Tak więc zobaczymy, wielkich nadziei nie mam, ale zawsze warto poznać różne firmy, aby nabrać trochę ogłady przy kolejnych rozmowach...

A teraz przyjemniejszy temat – zakupy:) W niedzielę byłam na giełdzie i kupiłam sobie 2 ciuchy od Turków czy tam Bułgarów, nie wiem jakiej oni są narodowości, ale mają fajne, nowe ubrania w przystępnych cenach. Wg mnie ich ubrania niczym nie różnią się od tych z sieciówek, a czasem są wręcz lepszej jakości.

 Kupiłam szafirowe rurki oraz miętowego, ażurowego nietoperza.

Sweterek za 35 zł, spodnie za 40 zł.

Tak prezentuje się sweterek z giełdy :)

Na zakończenie jeszcze moje dwa nabytki kosmetyczne (postaram się zrobić recenzję):
Błyszczyk z My Secret (promocja w Naturze: 7,49 zł) i fioletowy tusz do rzęs Gosh (25 zł).

Pozdrawiam Was serdecznie :)

piątek, 22 czerwca 2012

Szukanie pracy czas zacząć :)

Nadchodzi koniec roku szkolnego, a co za tym idzie – przerwa w mojej pracy, którą jest udzielanie korepetycji z angielskiego i niemieckiego. Licencjat ukończyłam na filologii o specjalizacji nauczycielskiej i tak właśnie wyszło, że już od jakichś 5 lat dorabiam sobie w ten sposób. Uczę głównie dzieci i młodzież szkolną oraz przygotowuję do sprawdzianów, matury czy egzaminu gimnazjalnego.

Na ostatnich czerwcowych lekcjach podziękowania, kwiatki, bombonierki, „miłych wakacji, do zobaczenia we wrześniu”...


Miłe to i fajnych mam uczniów (niektórzy chodzą do mnie nieprzerwanie już od kilku lat), ale jako że właśnie zakończyłam studia na magisterce na kierunku ekonomicznym (pozostała jedynie obrona we wrześniu), to zaczęłam szukać jakiejś poważniejszej pracy, bo do tej pory miałam tylko korki i prace dorywcze typu copywriting oraz mały staż, który właśnie kończę. A do szkoły czy szkółek językowych, mimo że mam wymagane kwalifikacje i wykształcenie pedagogiczne i jest sporo wolnych etatów, nie chcę iść – nie wiążę swojej przyszłości z byciem nauczycielem, dlatego właśnie zrobiłam magisterkę z branży ekonomicznej.

Zaczęłam od środy rozsyłać CV, jakiś odzew jest, na razie zadzwonili z dwóch miejsc.

Pierwszy telefon miałam wczoraj – z firmy, która zajmuje się obrotem dewizami dla firm – miałaby to być głównie praca przy telefonie, umawianie spotkań dla przedstawicieli itp. Wydaje się fajna, na pół etatu, więc od września mogłabym popołudniami dalej ciągnąć korki, bo nie chcę z nich całkowicie zrezygnować.
Drugi telefon miałam dzisiaj, chodzi o stanowisko recepcjonistki w... salonie fitness i wellness :) Z jednej strony super, bo ta tematyka jest mi bardzo bliska (fajnie byłoby obracać się w takim środowisku), praca na recepcji też nie jest zbyt wymagająca. Ale z drugiej strony... no właśnie, praca niewymagająca, ale też mało rozwojowa... Bo raczej perspektyw większych na rozwój zawodowy na takim stanowisku nie ma. Wolałabym jednak trzymać się instytucji finansowych, przedsiębiorstw handlowych czy większych korporacji, ponieważ w takim kierunku robiłam magisterkę.

Póki co i tak idę dopiero na rozmowy kwalifikacyjne do obu miejsc w poniedziałek, więc najpierw musieliby mnie przyjąć i wtedy będę się poważniej zastanawiać:) Ale pomyśleć wstępnie warto... Sama nie wiem, czy właśnie warto rozsyłać CV np. na taką recepcję czy lepiej czekać na coś fajniejszego. A jakie są Wasze doświadczenia związane z pierwszą poważniejszą pracą? A może takie plany są dopiero przed Wami? Wiem, że wchodzą tutaj czytelniczki w różnym wieku, więc podzielcie się swoimi doświadczeniami:)

środa, 20 czerwca 2012

Recenzja: Malwa Pollena Czarna Rzepa szampon oczyszczający

Na szampon ten natknęłam się w Rossmannie – kupiłam go, ponieważ potrzebowałam dobrze oczyszczającego szamponu z SLES o nieskomplikowanym składzie.

Nazwa: Malwa Pollena Czarna Rzepa Szampon do włosów normalnych i ze skłonnością do przetłuszczania się oraz łupieżu
Producent: Laboratorium Kosmetyczne Malwa, Polska
Cena: ok. 4 zł / 300 ml
Gdzie kupić: Rossmann

Opis producenta:
Naturalny ekstrakt z czarnej rzepy, bogaty w witaminy i mikroelementy wzmacnia cebulki włosowe, zapobiega przetłuszczaniu się, charakterystycznemu dla łupieżu. Włosy odzyskują zdrowy wygląd i połysk.

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Peg-75 Lanolin, Brassica Rapa Extract, Sodium Chloride, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone

Zdjęcia i moja opinia:
 Opakowanie to wysoka, przezroczysta butelka, dzięki której widać, ile jeszcze zostało nam szamponu.

 Czarna rzepa (inaczej rzodkiew czarna) jest znana z właściwości wzmacniających włosy i zapobiegających ich wypadaniu.

Zamknięcie butelki jest wygodne w użyciu a po zamknięciu nie ma obaw, że się otworzy.


ZALETY:
+ włosy dobrze oczyszczone
+ nie wysusza
+ efekt nieobciążonych, puszystych włosów
+ nadaje lekki połysk
+ włosy mniej się przetłuszczają
+ prosty skład

WADY:
- zbyt rzadka konsystencja
- słabo się pieni
- niewydajny
- straszny śmierdziel ;)

OCENA OGÓLNA: 4+/5
Kończę powoli pierwszą butelkę tego szamponu i na pewno zakupię kolejną. Co prawda na początku wstrząsnął mną jego zapach (ciężko go opisać, naprawdę specyficzny, pewnie rzeczywiście podobny do czarnej rzepy), ale po pewnym czasie przyzwyczaiłam się. O taki efekt oczyszczania włosów mi chodziło, mam wrażenie, że porządnie oczyszcza je ze wszystkich silikonów, których czasami używam. Niestety, szampon jest zbyt rzadki, słabo się pieni i kiepsko rozprowadza na włosach, przez co muszę wylewać go sporo podczas każdego użycia –przez to jest niewydajny, ale rekompensuje to niska cena. W każdym razie efekt końcowy naprawdę mi się podoba, więc jestem mu w stanie wybaczyć te trudności podczas mycia. Poza tym, to chyba jeden z naprawdę niewielu szamponów, który sprawił, że włosy przetłuszczają mi się wolniej.

piątek, 15 czerwca 2012

Zawartość mojej torebki

Zawsze z zaciekawieniem oglądam na innych blogach posty o zawartości torebki i często nie mogę wyjść z podziwu, ile rzeczy niektóre dziewczyny w takiej torebce noszą. Ja w swojej noszę relatywnie mało – głównie z tego względu, że nie lubię dźwigać ciężkich tobołów ;)




Powyżej widzicie moje 2 torebki, które obecnie noszę najczęściej. Tę mniejszą biorę wtedy, kiedy wychodzę z domu na krótko, oczywiście wtedy nie biorę ze sobą tych wszystkich rzeczy, tylko te niezbędne, takie jak portfel czy dokumenty. Z kolei kiedy wychodzę z domu na dłużej, zabieram ze sobą tę większą (jak widać na zdjęciu, ma doczepiony długi pasek od innej torby – przydaje mi się, kiedy chcę przewiesić torebkę przez ramię np. podczas zakupów) i w niej noszę rzeczy, które widzicie poniżej.



Od lewej: woda, długopis, szminka, pomadka bezbarwna ochronna, telefon, okulary słoneczne, gumy do żucia, papierosy (zdarza się, ale na szczęście coraz mniej), zapalniczka, gaz pieprzowy, klucze, grzebień, portfel, dokumenty. Lubię też mieć ze sobą chusteczki higieniczne, ale notorycznie cierpię na ich brak (jak widać dzisiaj również) i zawsze od kogoś wyłudzam ;)


A co Wy nosicie w swoich torebkach? :) Macie jakieś rzeczy, bez których nie ruszacie się z domu?

wtorek, 12 czerwca 2012

Recenzja: Clinique Clarifying Lotion 2 tonik złuszczający do skóry suchej i mieszanej

Witam Was wszystkie bardzo serdecznie. Na wstępie bardzo chciałabym podziękować wszystkim moim obserwatorom, bo właśnie Wasza liczba przekroczyła setkę, czego się nie spodziewałam i jest mi niesamowicie miło!
Nachodzą mnie ostatnio refleksje co do prowadzenia bloga, zastanawiam się jakie notki pisać, czy coś zmienić, w jakim kierunku iść... Mam dużo pomysłów, ale chciałabym poznać też Wasze zdanie, jakie notki Was najbardziej interesują. Dlatego po prawej stronie zrobiłam malutką ankietę, bardzo proszę o zaznaczenie rodzajów notek, które miałybyście największą ochotę czytać. To będzie dla mnie nieocenione źródło wskazówek, z góry dziękuję! A jeśli chcecie poczytać jeszcze jakieś inne notki, to napiszcie w komentarzu jakie. No nic, koniec tych wywodów, zostawiam Was z krótką recenzją.

Seria 3 kroków Clinique jest od pewnego czasu intensywnie reklamowana. Mnie z tej serii przypadł do gustu jedynie tonik, którego recenzję dzisiaj Wam przedstawię.

Nazwa: Clinique Clarifying Lotion 2 Clarifying Lotion 2 – skóra mieszana w stronę suchej, tonik złuszczający
Producent: Clinique Laboratories, USA
Cena: ok. 19 zł / 60 ml (allegro), 65 zł / 200 ml (drogerie)
Gdzie kupić: Douglas, Sephora, internet

Opis producenta: Delikatne formuły Clarifying Lotions usuwają zanieczyszczenia, nadmiar sebum, łuszczące się martwe komórki. Złuszczanie to siła napędowa odświeżania skóry. Dlatego też opracowany przez dermatologów oczyszczająco-rozświetlający Clarifying Lotion jest preparatem, który przynosi widoczne efekty. Delikatnie usuwa łuszczący się, matowy naskórek, by odsłonić czystszą i gładszą skórę. Optymalizuje wymianę komórek, idealnie przygotowując skórę na nawilżanie. Naturalne nawilżające składniki pomagają uodpornić skórę na przesuszenie i codzienny stres. [źródło: clinique.com.pl oraz douglas.pl]

Skład: alcohol denat, water purified, witch hazel (hamamelis virginiana), glycerin, menthol, sodium borate, ext. d & c violet no. 2 (ci 60730), d &c red no. 33 (cl 17200), d &c red no. 6 (ci 15850) [iln3714]

Wersje toniku / typ skóry:
Mild Clarifying Lotion – delikatna
Clarifying Lotion 1 – bardzo sucha lub sucha
Clarifying Lotion 2 – mieszana w stronę suchej (tę wersję posiadam)
Clarifying Lotion 3 – mieszana w stronę tłustej
Clarifying Lotion 4 – tłusta lub bardzo tłusta


Zdjęcia i moja opinia:

Opakowanie jest wykonane z twardego, solidnego plastiku.


Otwór butelki jest dość duży, według mnie powinien mieć plastikową zaślepkę, aby można było wydobywać mniejszą ilość toniku.



ZALETY:
+ dobrze oczyszcza twarz i pory
+ czuć przyjemne odświeżenie na twarzy
+ nie wysusza skóry
+ nie podrażnia
+ po aplikacji toniku krem lepiej działa

WADY:
- mocny zapach alkoholu
- drogi
- nie można przesadzić z aplikacją (trzeba uważać, by przetrzeć twarz tylko raz), ponieważ inaczej może schodzić skóra
- przez pierwsze 2-3 tygodnie może nastąpić wysyp pryszczy (skóra się dogłębnie oczyszcza, warto przeczekać)

OCENA OGÓLNA: 4/5
Tonik ten stosuję już od dłuższego czasu. Pierwszy raz spotkałam się z nim jakiś rok temu, kiedy otrzymałam próbki „3 kroków” podczas zakupów w Sephorze. Wypróbowałam wtedy również mydełko i krem, jednak tylko tonik przekonał mnie do kupna większego opakowania. Toniki Clinique kupuję na allegro w mniejszych opakowaniach, często próbkowych (obecnie mam 60 ml), jakoś łatwiej przełknąć mi taki mniejszy wydatek ;)
Przez pierwsze 2-3 tygodnie regularnego stosowania dostałam wysypu pryszczy, jednak producent zapewnia, że to normalna rzecz i skóra się oczyszcza. Rzeczywiście, po tym okresie wypryski przestają się pojawiać. Toniku używałam wcześniej 2 razy dziennie, teraz jednak stosuję go tylko wieczorem, ponieważ jest dość silnie działający i dla mojej skóry jest to optymalna częstotliwość.

środa, 6 czerwca 2012

Recenzja: szminka Rimmel Lasting Finish by Kate Moss 05 Rosetto

Przedstawiam Wam drugą pomadkę na tym blogu, a jest nią szminka Rimmel Lasting Finish z kolekcji Kate Moss. Próbowałyście już szminek Kate? Ja posiadam odcień 05, czyli delikatny ciemny róż, który bardzo naturalnie wygląda na ustach.

Nazwa: Rimmel Lasting Finish by Kate Moss 05 Rosetto
Producent: Rimmel London, Anglia
Cena: ok. 17 zł
Gdzie kupić: Rossmann, Natura

Opis producenta: Kultowa, klasyczna szminka Rimmel Lasting Finish nabrała stylu glamour Kate. Pięć nowych, kuszących odcieni wzbogacono czarnymi diamentami. Dzięki tej unikalnej formule odbijającej światło, kolor nabrał intensywnej głębi. Byś i Ty, tak samo jak Kate, mogła emanować pewnością siebie i wzbudzać zachwyt gdziekolwiek się pojawisz. [źródło opisu i zdjęcie: www.rimmellondon.com]

Kate Moss ze szminką w odcieniu 10 na ustach.



Zdjęcia i moja opinia:

Opakowanie jest eleganckie, bardzo porządnie wykonane, z twardego plastiku. Nie ma obaw, że się połamie. Nie zamyka się "na klik", jednak mimo to zakrętka sama nie odpada.


 Szminka posiada bardzo małe drobinki, których nie widać na ustach, jednak dzięki nim powstaje swego rodzaju blask.


 Możemy intensyfikować kolor na ustach w zależności od ilości nałożonej szminki. Na zdjęciu nałożona średnia ilość, co daje naturalny efekt.


ZALETY:
+ dość trwała
+ dobrze napigmentowana
+ dobrze rozprowadza się na ustach
+ bardzo dyskretne i delikatne drobinki
+ nie zbiera się w kącikach ust
+ świetny, owocowy zapach
+ nie wysusza ust
+ nie podkreśla suchych skórek
+ ładne, solidne opakowanie

WADY:
- nierównomiernie schodzi z ust
- czasem może dziwnie „wędrować” na ustach

OCENA OGÓLNA: 4+/5
Bardzo dobra szminka. Jest całkiem trwała, jedyne co może przeszkadzać to nierównomierne schodzenie z ust, trzeba też trochę uważać, by się nie rozmazać kiedy już mamy ją na ustach. Ale te niepożądane efekty są naprawdę minimalne. Bardzo spodobało mi się opakowanie, które jak na dość niską cenę szminki jest naprawdę estetycznie i solidnie wykonane.

niedziela, 3 czerwca 2012

Recenzja: Ava Eco Garden krem nawilżający z ekstraktem z ogórka

Jako że pewien czas temu wykończyłam Evę (jak to brzmi ;)), potrzebowałam nowego kremu nawilżającego, tak więc na zastępstwo Evy przyszła Ava. A dokładnie Ava Eco Garden, ogórkowy krem nawilżający, który okazał się strzałem w dziesiątkę.

Nazwa: Ava Eco Garden, certyfikowany organiczny krem nawilżający z ekstraktem ze świeżego ogórka
Producent: Laboratorium Kosmetyczne Ava, Polska
Cena: ok. 27 zł / 50 ml
Gdzie kupić: drogerie Natura, Rossmann

Opis producenta: Certyfikowany organiczny krem ogórkowy zawiera ekstrakt ze świeżego ogórka bogaty w witaminy C i B, minerały i mikroelementy, które korzystnie wpływają na cerę mieszaną i tłustą. Roślinne wyciągi, witamina E, naturalne oleje i woski kwiatowe odpowiednio ją pielęgnują, dbają o właściwe nawilżenie skóry. Krem nawilża, odżywia i wygładza skórę. Sprawia, że staje się ona bardziej elastyczna, jędrna, odzyskuje blask i zdrowy wygląd.

Skład: Aqua, Lavandula Angustifolia Flower Water, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Olive Oil, Phytosqualan, Cetearyl Alcohol, Coco-Glucoside, Olea Europaea Fruit Oil, Olea Europaea Oil Unsaponifiables, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Glycine Soja Sterols, Beta-Sitosterol, Tocopherol, Glycerin, Cucumis Sativus Fruit Extract, Zea Mays Starch Citric Acid, Sodium Carbonate, Cetaryl Glucoside, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Dehydroacetate, Xhantan Gum, Ferula Galbanifula Oil, Citrus Aurantium Oil, Ricinus Communis Oil, Sodium Ohytate.

99% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego
28% składników organicznych z plantacji monitorowanych


Krem nie zawiera:
- surowców pochodzących z rafinacji ropy naftowej
- polietylenoglikoli (PEG)
- silikonów
- parabenów
- syntetycznych kompozycji zapachowych
- sztucznych barwników


Zdjęcia i moja opinia:

 Krem przeznaczony jest dla cery osób po 20 roku życia.


 
Opakowanie kremu to estetyczny, plastikowy słoiczek.



Krem jako jeden z niewielu w Polsce otrzymał certyfikat ECOCERT i został zaliczony do kosmetyków organicznych. Aby otrzymać taki certyfikat, kosmetyk musi spełniać bardzo rygorystyczne wymogi.


Konsystencja kremu jest delikatna, ale nie wodnista. Jego kolor jest jasnożółty. Zapach jest charakterystyczny, podobny do zapachu świeżo skoszonej trawy.


ZALETY:
+ dobrze nawilża
+ łatwo się nakłada
+ wchłania się około 2 minut
+ ładny, naturalny zapach
+ bardzo dobry skład
+ nie zapycha
+ estetyczne opakowanie
+ wydajny
+ niska cena jak na kosmetyk organiczny

WADY:
- słaba dostępność (nie ma go we wszystkich Naturach) (dopisek: widziałam go ostatnio też w Rossmannie, więc z dostępnością już lepiej)
- może być zbyt treściwy na upalne dni, skóra może się delikatnie błyszczeć

OCENA OGÓLNA: 5-/5
Krem ten mnie zauroczył. Uwielbiam jego zapach i to uczucie na twarzy po jego nałożeniu. Ten krem nie zostawia powłoki na skórze, która imituje odżywioną skórę, tylko rzeczywiście się wchłania i odżywia. Obecnie używam go 2 razy dziennie (rano i wieczorem), ale jako że krem jest dosyć treściwy, lepiej spisuje się na noc. Dlatego też zakupię kolejne opakowanie Evy, którą będę stosować na dzień, a Avę wieczorem. Taki duet będzie moim zestawem na lato.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...