poniedziałek, 31 marca 2014

Zakupowa lista życzeń na wiosnę 2014

Moja lista życzeń na nadchodzący sezon jest krótka, ale treściwa. Poniżej spis rzeczy, które planuję nabyć w najbliższym czasie:


Nadal trzymam się zasady wprowadzania klasycznej i prostej garderoby. Potrzebowałam lekkiego wiosennego okrycia, więc zdecydowałam się na trencz. Wybrałam krótki, gdyż będzie bardziej praktyczny do samochodu oraz sprawdzi się też na cieplejsze dni. Kupiłam dokładnie ten widoczny na zdjęciu i czekam na przesyłkę – mam nadzieję, że będzie pasował.



Będąc w temacie garderoby – chcę zaopatrzyć się w nowe okulary przeciwsłoneczne. Już chyba od roku chcę Dior Glossy 1. Lauren Conrad nosiła takie w odcinkach The Hills i od tamtego czasu na nie zachorowałam :) Zastanawiam się jeszcze nad kolorem (czarne czy brązowe), ale chyba zdecyduję się na brąz.



Potrzebuję koniecznie więcej talerzy do hantli. Szkoda mi, bo mam sporo krążków oraz sztangę w Polsce, ale nie opłaca się tego transportować. Póki co do mojego obecnego 20 kg zestawu dokupię 4 x 2,5 kg oraz 4 x 0,5 kg.


 

Ostatni punkt to kolejna kultowa książka z dziedziny samorozwoju: „Potęga podświadomości” Murphy’ego. Od dawna chciałam ją przeczytać. To też nabytek w trakcie, gdyż czekam na przesyłkę – mama właśnie wysłała mi tę książkę w prezencie. Nie mogę się doczekać!

A Wy macie jakieś zakupowe plany na wiosnę?

poniedziałek, 24 marca 2014

Mój dzienny jadłospis nr 7 (dzień pracujący)

Dzisiejszy jadłospis to taki urywek z codziennej rutyny. Kiedy idę na cały dzień do pracy (w opisywany dzień akurat od 12 do 21) to nie zawsze mam czas i ochotę na wielkie jedzeniowe urozmaicenia – bardziej skupiam się na tym, by to co zabiorę było sycące i wpasowywało się w czystą dietę.



Szczegóły posiłków:


Godzina 8:00: szybkie i pożywne śniadanie: poranny placek owsiany i kawa na rozbudzenie.



Godzina 11:00, przed wyjściem do pracy: kurczak pieczony (pierś), ryż tajski oraz sałatka z pomidora i sałaty.



Godzina 14:30: „lunch break” w pracy: tuńczyk, ser feta, chleb żytni, pomidor.



Godzina 17:30: druga przerwa w pracy: kurczak pieczony (mięso z udka), ryż tajski, ogórek świeży. Na deser orzechy brazylijskie i rodzynki wygrzebane z mieszanki bakalii.



Godzina 21:45: po powrocie do domu: serek wiejski


Rozpiska BTW i kcal:


A co Wy zazwyczaj jadacie, gdy spędzacie większość dnia poza domem?

wtorek, 18 marca 2014

Nowy plan treningu siłowego + ogarniam dietę

2 tygodnie regeneracji po ostatnim planie siłówki minęły bardzo szybko. Wczoraj był pierwszy dzień z nowego planu treningowego.


Zdecydowałam się na trening z piłką dla średniozaawansowanych. Będzie to mój główny trening co najmniej do końca kwietnia. Jak widać powyżej potrzebny sprzęt jest, więc można brać się do roboty :)

Trening pochodzi z SFD (klik - źródło i dokładniejszy opis treningu). Przewiduję go na 3 razy w tygodniu, czyli po 1 dniu na każdy zestaw.

ZESTAW A
1a. wyciskanie sztangielek płasko
1b. wiosłowanie sztangielkami w opadzie tułowia (bez piłki)
2a. wyciskanie sztangielek na barki siedząc
2b. wznosy łydek stojąc (bez piłki)
3a. uginanie ramion z przysiadem
3b. francuskie prostowanie ramion leżąc
4a. przysiad plie (bez piłki)
4b. wypady ze sztangielkami (bez piłki)

ZESTAW B
1a. wyciskanie sztangielek skos
1b. przenoszenie sztangielki leżąc prostymi rękami
2a. wznosy ramion bokiem (bez piłki)
2b. wznosy łydek siedząc na piłce
3a. francuskie uginanie ręki ze sztangielką siedząc
3b. uginanie ramion na piłce
4b. przysiad ze sztangielkami (bez piłki)
4b. wznosy bioder leząc na podłodze

ZESTAW C
1a. pompki (bez piłki)
1b. wznosy ramion bokiem leżąc na piłce
2a. podciąganie sztangielek wzdłuż tułowia
2b. wznosy łydek na jednej nodze
3b. triceps dip (odwrotne pompki) (bez piłki, nogi opieramy o ziemię)
3b. uginanie ramion młotkowe (bez piłki)
4a. wypady (wykroki) w tył (bez piłki)
4b. MC na prostych nogach (bez piłki)


Wraz z nowym treningiem przyszła motywacja na wiosenne ogarnięcie diety. Chciałabym jadać dziennie 1800 kcal, czyli nieco poniżej zapotrzebowania. Dodatkowo będę bardziej pilnować rozkładu BTW. Nie chcę nazywać tego redukcją, ale fajnie by było, gdyby trochę tłuszczyku poleciało. Niedługo spodziewajcie się dziennego jadłospisu.

Na stole u mnie jak zwykle króluje mięso, jajka, warzywa itd., ale poniżej przedstawię parę migawek z tego, co również przewija się w moim menu:

    • Przywieziona z Polski moja ulubiona odżywka białkowa. Nie spożywam jej codziennie, ale często przydaje mi się w dni treningu siłowego.
    • Ostatnio często zamiast mleka krowiego wybieram mleko kozie. Ma dziwny smak, ale jest lekkostrawne i ma w sobie o wiele więcej wartości niż mleko krowie. Nie zawiera też laktozy ani kazeiny.

    • Bezkofeinowe herbatki z Lidla. Uwielbiam pić je wieczorem, moja ulubiona to ta cytrynowo-imbirowa.
    • Wiosenne postanowienie: pieczywo maksymalnie raz dziennie, a zamiast niego więcej kasz! Moje faworytki to gryczana biała, jaglana i pęczak.

    A jak u Was? Też odświeżacie swoje treningi i dietę na wiosnę?

    niedziela, 9 marca 2014

    Ćwiczeniowy i dietowy update - marzec 2014

    Ukończyłam plan treningu siłowego, który wykonywałam przez styczeń i luty. Po większości treningów B wykonywałam krótkie (10-20 min.) cardio. W lutym oprócz tego zrobiłam też 2 razy dłuższe cardio i raz Yogę Meltdown.

    Źródło: tumblr

    Początkowo planowałam na cały plan 20 treningów siłowych, jednak końcowo przeciągnęłam do 22 treningów i ostatni przypadł na 2 marca. Oto moje rozpiski z 2 ostatnich treningów:



    Teraz robię sobie małą 2-tygodniową regenerację, by od 17 marca zacząć kolejny plan siłowy. Będzie ciekawie, rozpiską ćwiczeń podzielę się w osobnej notce.

    Dieta od ponad tygodnia nieco kuleje. Marzec zaczął się dla mnie bardzo ciężko, jestem mega przemęczona i przez to ciągnie mnie np. do węglowodanów późnym wieczorem. Zdecydowanie muszę wprowadzić więcej urozmaiconych sałatek i czystszą dietę.

    Wybaczcie ostatnią ciszę i zwięzłą notkę. Nadmiar spraw mnie przytłoczył, nie mam nawet weny na myślenie o niczym. Do rozpoczęcia kolejnej siłówki mam nadzieję zbiorę energię. Dajcie znać co u Was i jakie treningi i jedzenie planujecie na marzec :)

    sobota, 1 marca 2014

    Angielska rzeczywistość - praca

    Często dostaję od Was wiadomości z pytaniami dotyczącymi pracy tu na Wyspach. Postaram się trochę przybliżyć temat opisując swoje doświadczenia. Załączę też linki do odpowiednich notek, gdyż wiele już opisywałam.

    Do Anglii przyjechałam w grudniu 2012 jako au pair. Wybrałam ten sposób, gdyż nie miałam tu znajomych ani rodziny, a au pair zapewniało mi od razu zajęcie, dach nad głową, jedzenie i wypłatę. Znalazłam rodzinę, która akurat potrzebowała kogoś na ok. pół roku, co dla mnie było idealne. Host rodzinę znalazłam (a raczej to oni mnie znaleźli) przez portal aupair-world.net. Szybko poszło, bo byłam już wakacyjną au pair 3 razy, więc miałam doświadczenie i referencje. 

    Na szkolnym przedstawieniu mojej podopiecznej. Uczęszczała do prywatnej żeńskiej szkoły, mundurki obowiązkowe :)

    Więcej moich notek związanych z au pair:
     
    Jako że byłam au pair dla 9-latki (która była przez większość dnia w szkole), a rodzina była pozytywnie nastawiona na moje „usamodzielnianie się”, to zdecydowałam poszukać dodatkowej pracy w ciągu dnia. Wybrałam się do najbliższego Starbucksa, poprosiłam o rozmowę z managerką i po paru dniach dostałam tę pracę. Praca w Starbaku była moją najgorszą (psychicznie i fizycznie) pracą na emigracji.  

    Doskonale pamiętam to zdjęcie - zrobiłam je dzień przed rozpoczęciem pracy. Teraz wydaje mi się to niedorzeczne, ale wtedy niesamowicie się stresowałam.
     
    Tutaj pisałam więcej o pracy w Starbucksie:

    Na przełomie maja i czerwca zakończyłam moją pracę au pair i zamieszkałam z chłopakiem, który do mnie w międzyczasie przyjechał. W Starbucksie zostałam na pełen etat. Niestety byłam tam bardzo nieszczęśliwa, praca była wykańczająca, a managerka podła. 

    Notki z tamtego okresu:

    W lipcu ostatecznie miałam dosyć i złożyłam wypowiedzenie, nawet nie mając innej pracy w zanadrzu.  Ogólnie bez pracy byłam... tydzień :) Po odejściu ze Starbucksa złożyłam dosłownie „od niechcenia” CV do Zary w centrum handlowym w moim mieście. Co zabawne, od razu odezwali się i dostałam tam pracę. W Zarze mi się spodobało i cały czas tam pracuję. Oczywiście nie jest to jakaś praca marzeń, ale zarobki przyzwoite, managerowie nie są czepliwi, godziny pracy mi też odpowiadają. 

    Nasz Zarowy staff room. Też nie jest łatwo, bo jest się cały dzień na nogach, ale warunki są w porządku.

    Oczywiście parę miesięcy temu nadal czułam zawodowy niedosyt i powróciłam do uskuteczniania moich planów dostania się do agencji nieruchomości. W październiku ostro wzięłam się w garść.

    Tutaj notka ze szczegółami:

    Efekty przyszły szybko, już na początku listopada udało mi się dostać do jednej z lokalnych agencji. Kiedyś idąc ulicą zobaczyłam na szybie jednego z biur kartkę, że szukają „weekendera”. Następnego dnia wzięłam CV oraz list motywacyjny i wparowałam do biura jak perszing mówiąc, że ja chcę tę pracę, że to mój dream job i w ogóle :) No, może nie aż tak dramatycznie, ale podziałało :D Zostałam zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną i zaproponowali mi tę posadę, którą jak wiecie mam do teraz.

    Praca w agencji nieruchomości zawsze była moim marzeniem. Póki co w moją weekendową pracę wchodzą obowiązki biurowe oraz tzw. viewings, czyli pokazywanie klientom domów na sprzedaż i wynajem.

    Tutaj dzieliłam się z Wami moją radością, gdyż było to moje pierwsze większe zawodowe osiągnięcie:

    Mam więc obecnie 2 prace. Od poniedziałku do piątku w Zarze (najczęściej 3 lub 4 dni), natomiast w każdą sobotę i niedzielę w agencji. Zazwyczaj pracuję łącznie 5-6 dni w tygodniu. Nie jest łatwo, ale nie narzekam. Chciałabym oczywiście dostać się do biura na pełen etat, ale zapewne jeszcze trochę czasu to potrwa. Kolejny etap tej zawodowej drogi przede mną, choć robi się coraz bardziej stroma i trudna. Przychodzą często chwile zwątpienia, ale staram się nie poddawać.

    Podsumowując ten wpis: czy łatwo dostać pracę w Anglii?
    Na pewno nie jest tak trudno, jak niektórzy straszą. Oczywiście wszystko zależy od naszych starań, okoliczności i szczęścia, ale jak ktoś choć trochę jest zaradny to na pewno znajdzie cokolwiek na początek, a potem będzie stopniowo zmieniał na coś lepszego. Przynajmniej ja tak robiłam i jestem zadowolona z podjętych decyzji.

    Jak macie jakieś pytania to dajcie znać, chętnie odpowiem. Odezwę się wieczorem, bo teraz zmykam... do pracy właśnie ;)
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...