sobota, 30 stycznia 2016

Potrawy z jajem: szkockie kule mocy

Mam dzisiaj dla Was przepis na kolejną potrawę z jajem. Są to tak zwane „szkockie jaja”, czyli tradycyjna brytyjska potrawa, obecnie bardzo popularna w pubach. Szkockie jaja były jadane w Wielkiej Brytanii już w XVIII wieku, zarówno "na salonach" jak i zabierane przez strudzonych podróżników jako wartościowy posiłek na drogę.


Oryginalne „scotch eggs” produkowane są z mielonego mięsa i kiełbasy, mają panierkę i są smażone. Moja wersja szkockich jaj jest bardziej fit i stosuję ją jako pełnowartościową część posiłku, najczęściej na śniadanie lub kolację. 


Oto przygotowanie:


1. Potrzebne są tylko 2 główne składniki: dobrej jakości mięso mielone i ugotowane jajka. Do tego przyprawy według uznania.
2. Mięso mielone przyprawiamy do smaku. Każde obrane ze skorupki jajko obklejamy mięsem. Ja na pół kilograma mięsa użyłam 5 jaj, czyli na każde jajko przypada 100 g mięsa. Nadajemy naszym lepiankom kształt kul i wkładamy do nagrzanego do 180-200 stopni piekarnika. 
3. Pieczemy, aż nasze kule nabiorą złocistego koloru. Można spożywać na gorąco lub zimno.

Wartości odżywcze 1 kuli (przygotowanej z użyciem wieprzowego mięsa mielonego 6% tłuszczu):
206 kcal
27 g białko (52 %)
11 g tłuszcz (48 %)

Oto moje dzisiejsze śniadanie, a zarazem posiłek przedtreningowy:


Szkockie jajo, chleb razowy z serem oraz surowe starte buraki i seler. Na treningu była moc :)

Mam nadzieję, że przepis na potrawę z jajem okaże się użyteczny. Mnie jeszcze chodzi zrobienie czegoś podobnego, mianowicie pieczeni rzymskiej, więc jak zrobię to na pewno się podzielę przepisem. Pozdrawiam!

niedziela, 17 stycznia 2016

Sycylijskie wspomnienia cz. 2 oraz plany podróżnicze na 2016 rok

Mroźny, styczniowy wieczór sprzyja wracaniu myślami do miejsc niezwykłych, słonecznych, tych, w których życie płynie inaczej. Taka jest właśnie Sycylia, którą odwiedziłam w maju minionego roku (klik – część pierwsza zdjęć z Sycylii). 


Szczerze muszę przyznać, że była to jedna z najwspanialszych podróży w moim życiu. Pewnie dlatego, że Sycylia jest tak jakby zgodna z moim usposobieniem. 



Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy, to położone na zachodzie rybackie miasteczko Trapani. Było ono naszą bazą wypadową do zwiedzania zachodniej Sycylii. 


Mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu znajdującym się w wysokiej kamieniczce na starym mieście. Ceny niewysokie, standard super, a wynajmujący nam mieszkanie Włoch bardzo przyjacielski i pomocny. 


Sycylia nie jest dla typowych plażowiczów - piaszczyste plaże się zdarzają, ale prawdziwa Sycylia to bardziej nadbrzeżne skały i wzburzone morze. Moje podróżnicze preferencje też zdecydowanie odbijają od obrazu leżakowania. Lubię aktywnie zwiedzać, poznawać bogactwo kulturowe, obcować z naturą. 

Czym jeszcze zapisała mi się w pamięci Sycylia?



Uroczymi, tajemniczymi zakątkami "z duszą".



Starożytnymi budowlami, górskimi pejzażami.



Skromnymi kościołami i kapliczkami.

W tym roku na podróże również zaplanowałam maj. Jeśli chodzi o kierunek, to początkowo miało to być Maroko lub Egipt, lecz ze względu na sytuację polityczną tego typu kraje znikły z mojej listy. Jak to się mówi, "better safe than sorry" :)


Najbardziej prawdopodobnym kierunkiem tegorocznego wyjazdu będzie więc Portugalia, a dokładniej Lizbona wraz z zachodnio-południowym wybrzeżem. Urzekła mnie jednak Madera, wyspa wiecznej wiosny. Ja najchętniej spędziłabym tylko na Maderze cały pobyt (wędrując po tych zarośniętych lasach), ale kierunek jest jeszcze do ustalenia.

A Wy planujecie gdzieś jechać w tym roku? A może znacie jakieś godne polecenia kierunki?

czwartek, 14 stycznia 2016

Ćwiczeniowy i dietowy update - styczeń 2016

Muszę przyznać, że moje aktualne działania fitnessowe należą do udanych. W grudniu wróciłam do treningu siłowego. Jako że miałam od niego przerwę, zaczęłam od mniej wymagającego treningu obwodowego. Przez pierwsze 2 tygodnie, kiedy trening składał się z 2 obwodów, wykonywałam na zakończenie jeszcze cardio w postaci interwałów lub biegania. Kiedy trening wzrósł do 3 obwodów cardio wykonywałam jedynie w osobny dzień, raz w tygodniu.


Wykonywałam trening z tego źródła, rozpiska ćwiczeń nr I/4 z drobnymi modyfikacjami pod moje warunki sprzętowe i predyspozycje. Na plan ten przeznaczyłam dokładnie 4 tygodnie (łącznie 12 treningów), które już ukończyłam.

Oto moja rozpiska ćwiczeń z tygodni I oraz IV:



Jak widać w pierwszym tygodniu obciążenia były maleńkie, gdyż nie chciałam się przeciążyć po przerwie od siłowego. W następnych tygodniach obciążenia już szły w górę, choć nadal pozostały relatywnie niskie, gdyż tę obwodówkę potraktowałam jako przygotowanie do dalszych treningów.

Teraz zaczęłam kolejny plan treningowy, już w moim ulubionym systemie, czyli ćwiczeniu w seriach. Jest to FBW z zestawami A i B, w następującej rozpisce:

Zestaw A:
1. Przysiad
2. Wznosy bioder
3. Wspięcia łydek
4. Wiosło sztangą
5. Wyciskanie skos
6. Wznosy ramion w opadzie (barki)
7. Wyciskanie francuskie
8. Brzuch

Zestaw B:
1. Wykroki
2. MC na prostych nogach
3. Wspięcia łydek
4. Wsiosło hantlą
5. Pompki
6. Arnoldki
7. Uginanie na biceps
8. Brzuch

Większość ćwiczeń w 3 seriach po 10 powtórzeń. Plan będę wykonywała do mojego urlopu, czyli przez 6,5 tygodnia (łącznie 20 treningów).

Przejdźmy jeszcze  do drugiego elementu, czyli diety. Ogólnie jem całkiem czysto, ale odkąd wróciłam do siłówki apetyt mój wzrósł zauważalnie. Planowany więc bilans 2000 kcal zamienił się w 2300-2500 kcal. Jak można z tego wywnioskować raczej nie zgubiłam BF, a wręcz mój brzuch wygląda gorzej niż wcześniej. Postanowiłam jednak nie walczyć zanadto z organizmem i rozbujać metabolizm ;) Do końca lutego raczej pozostanie taka luźna kalorycznie i składnikowo (ser żółty i pleśniowy, dużo sera żółtego i pleśniowego :D) dieta, by potem trochę przyciąć na wiosnę. Postaram się jednak nie szaleć za bardzo i rekompensować bogactwo dietetyczne cięższymi treningami siłowymi oraz większą ilością cardio.

To tyle co u mnie, dajcie znać co wy obecnie ćwiczycie i jak jecie :)

piątek, 1 stycznia 2016

3 lata na emigracji - pozostanie czy powrót?

Trzeci rok w Anglii minął, czas zacząć czwarty. Czas leci... a mnie coraz częściej nachodzą mnie pytania, ile jeszcze tych lat na obczyźnie przede mną? Podobno po czterech latach dla większości emigrantów następuje przełom i decydują się już zostać na stałe za granicą.

Ten rok był chyba najintensywniejszy pod względem mojej tęsknoty za krajem. Tęsknię za najbliższą rodziną, tęsknię za Gdańskiem, tęsknię za swojskością i uczuciem, że jestem u siebie. Ja póki co jeszcze trochę posiedzę na emigracji, ale za czas pewien chcę wrócić. Ogólnie perspektywa powrotu do Polski rysuje się coraz wyraźniej. Mam do czego wracać, mam plany na życie w Polsce.



Podczas ostatniego urlopu odwiedziłam pewne miejsce – dla innych zwykłe, a dla mnie szczególne. Miejsce, gdzie buduje się moje M2. Jak kiedyś wspominałam, to już nie pierwsza moja nieruchomość, ale również bliska mojemu sercu.

Skoro marzenia o powrocie do kraju są tak silne, dlaczego więc nadal siedzę w Anglii? Cóż, życie nie zawsze bywa takie proste. Są to przyczyny czysto ekonomiczne, mam cele finansowe i inwestycyjne, które zdecydowanie łatwiej i szybciej mi zrealizować właśnie tutaj. Dlatego jeszcze co najmniej ok. półtora roku będę kontynuowała życie emigranta. 


Święta (a raczej ich brak) spędzone jak zwykle pracując, więc nawet nie miałam czasu na smutki spędzania ich z dala od bliskich w Polsce. Tegoroczna „choinka” póki co siedzi na parapecie, a na wiosnę zacznie rosnąć w ogródku. Lubię takie żywe choinki.



Póki co staram się cieszyć tym, co jest tu i teraz. Wolne chwile przeznaczam na to, co sprawia mi przyjemność. Oprócz siłówki i cardio w domu jak najczęściej staram się spędzać czas na świeżym powietrzu. Zakładam śmieszne słuchawki z Lidla i biegam z Paris naszymi ulubionymi trasami. Staram się doceniać i wykorzystywać chwile obecne, żyć Anglią, jej kulturą, klimatem, krajobrazem i "tworzyć wspomnienia", do których kiedyś będę z przyjemnością wracać.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...